
W opolskim było wspaniale, ale tęskniłyśmy za przyjaciółmi, a oni za nami. Baranek ogromnie ucieszył się z zasuszonej na zimę łąki, a Paddington zaczął żałować, że nie rosną w Polsce pomarańcze, bo on bardzo chętnie zakonserowałby sobie kilka na zimę... od słowa do słowa zaczęliśmy się zastanawiać, co i jak można zachować na zimowe wieczory.
Okazało się, że teraz jest sezon na wiśnie i że właśnie dostalismy zaproszenie do Ustanowa na robienie dźemó wiśniowych.
Całą ekipą zabraliśmy się do przygotowań. Ciocia Adela powycinała równe karteczki. Baranek wycinał wiśnie z zielonego papieru (to jego ulubiony kolor), a Lofotek kropki z czerwonego. Czerwony wcale nie jest ulubionym kolorem Lofotka, ale bardzo mu się podobało skakanie po dziurkaczu. Ja naklejałam papierowe wiśnie na karteczki, a Paddington pisał.
Już się nie możemy doczekać tego robienia dżemów. Niektórzy nie mogą się też doczekać jedzenia, ale to jednak dopiero zimą - jak zabraknie świeżych owoców.
Add comment
Comments