
O Julinku 2b słyszała na pewno - bo wybieraliśmy się tam z wizytą i gdyby nie koronawirus na pewno byśmy razem brykali po julinkowych atrakcjach... Można się tu wyszaleć! Ale też jest to miejsce z bardzo ciekawą historią.
Po pierwsze mieści się tu jedyna w Polsce szkoła cyrkowa. Kto uważnie czytał kalendarz to już o tej szkole wie. Powstała w 1967 roku i kształcą się w niej przyszli cyrkowcy. Zdawać do niej mogą ci, co skończyli szkołę podstawową, ale jeśli ktoś marzy o żonglerce, akrobatyce lub zostaniu klaunem albo mimem na naukę może zdecydować się również po skończeniu liceum - w każdym razie przed 23 rokiem życia.

Przez lata Julinek był zimową bazą dla wędrownych cyrków. Teraz z tego okresu zachowały się budynki. W jednym z nich mieści się cyrkowe muzeum - kustosz tego muzeum tak ciekawie opowiada o historii cyrku i Julinka, że ciocia Adela nie chciała wyjść! Choć muszę przyznać, że żadnej z nas nie zachwyciła "tumba" używana do tresury kangurów... co to za pomysł, żeby nas tresować???

Teraz w Julinku główną atrakcją jest park rozrywki: dmuchańce, mini golf, park linowy (o tu się wyskakałam!), plac zabaw... ale odbywają się też przedstawienia. Obejrzałyśmy pokaz żonglerki dotykowej ze szklaną kulą w roli głównej, a potem pokazy puszczania baniek mydlanych. Jak opowiedziałyśmy o tym Barankowi, to powiedział, że jak dorośnie, to on też zostanie mistrzem puszczania baniek i w ten sposób będzie zarabiał na życie.

W każdym razie - jeśli tylko będzie taka możliwość - to w trzeciej klasie musimy pojechać do Julinka!
Add comment
Comments