
Miałam dziś niezwykłych gości. Z Anglii, z wioski Puddleby przyjechali do mnie przyjaciele doktora Dolittle. Ależ było wesoło! A jakich opowieści słuchałam!
Wiecie, że pies Jip odnalazł zaginionego żeglarza? A papuga Polinezja nauczyła doktora mowy zwierząt? Wiecie, że sowa prowadziła doktorowi rachunki, a kaczka gospodarstwo?
Ciocia Adela mówi, że kto przeczytał książkę to na pewno zna te wszystkie przygody, a kto nie przeczytał, to zawsze może to zrobić.
Pomyślałam sobie, jakby to było, gdybym ja prowadziła dom pani Bożenie... zaczęłabym od powiększenia metrażu do skakania. Najpierw pozbyłabym się biurka i stołu, one zajmują strasznie dużo miejsca. Łóżko też sporo, ale tam jest materac, od którego można się fajnie odbijać. Łóżko zostaje. Ale czy potrzeba aż tyle półek na książki? A szafa z ubraniami? Szafę wyrzucam! A te wszystkie lodówki, pralki, kuchenki...
Oj! Lepiej już, żeby domem zajęła się ciocia Adela!
Nie przyjechali do mnie wszyscy bohaterowie książki. Niestety niektórych zatrzymały w Anglii ważne obowiązki albo obawy, że tu nie starczy dla nich jedzenia... no też coś! Ciocia Adela robi same smakołyki!
Widzicie kogo brakuje na zdjęciu?
Add comment
Comments