
Rośliny mnie fascynują. Kto uważnie czyta mojego bloga, to na pewno już to zauważył, że co jakiś czas pojawiają się roślinnie wieści. A to coś wykiełkuje, a to zakwitnie... jeszcze trochę i zacznie dojrzewać.
Uwieczniam najróżniejsze roślinki na zdjęciach, ale ostatnio stwierdziłam, że to trochę za mało. Na zdjęciach nie można ich dotknąć, nie poczuje się zapachu...
Jakby tu je zachować bardziej prawdziwe? Myślałam, myślałam i wymyśliłam! Przez wakacje zrobię zielnik!
Spaceruję po łąkach, parkach czy po lesie. Nawet w Warszawie jest mnóstwo miejsc pełnych zieleni, a co dopiero, gdyby udało mi się wyjechać gdzieś dalej!
Zbieram roślinki. Nie dużo! Wystarczy jeden nieduży kwiatek, niewielki listek. Suszę je w książkach. A jak okaz jest większy to wkładam go pomiędzy gazety i przykładam książkami (żeby książek nie niszczyć). A jak już się zasuszy, to przyklejam roślinkę do kartki. Na jednej kartce - jedna roślinka.
Ja przyklejam taśmą malarską, ale może być też zwykła, a ostatecznie klej. Trzeba bardzo uważać, bo wysuszone roślinki są delikatne i łatwo mogą się pokruszyć.
Na górze strony piszę nazwę rośliny. Polską przede wszystkim, ale od cioci Adeli dowiedziałam się, że wszystkie rośliny mają też nazwy łacińskie i tak mnie to zaciekawiło, że piszę też nazwy łacińskie.
Ciocia Adela powiedziała mi, że pierwszy zielnik założył Włoch - fizyk i botanik Luca Ghini i było to w XVI wieku czyli około 500 lat temu! Początkowo zielniki miały też inne nazwy. Mówiono na nie: suche ogrody, żywe zielniki, a nawet zimowe ogrody, choć to rzadziej. Nazywano je też ogrodami zdrowia, bo często opisywano w nich właściwości lecznicze ziół.
W Polsce pierwszy zielnik zrobiła Anna Wazówna - siostra króla Zygmunta III Wazy, który przeniósł stolicę Polski z Krakowa do Warszawy.
Jeśli założycie swoje zielniki, to może po powrocie do szkoły we wrześniu zrobimy z nich wspólną wystawę?


Add comment
Comments