
Od rana robiłyśmy wielkie porządki. Wszystkie kąty zostały odkurzone, papiery posegregowane i pochowane... a potem pani Bożena gdzieś wyszła, a jak wróciła to z jednego z pakunków wyszedł... kot! Najprawdziwszy, żywy kot - nie taki pluszak, jak my! Czarny w białych skarpetkach, z białym krawatem i białymi wąsami. Piękny!
Od razu polubił zielony pomponik i gra nim w piłkę po całym pokoju, albo chowa się pod suszarką z praniem...
I wyobraźcie sobie, że się mnie boi! A ja przecież jestem taką miłą i grzeczną kangurzycą. Nie pomyślałabym, że ktoś może się mnie bać! Mam nadzieję, że się mimo wszystko zaprzyjaźnimy, bo ja nowego domownika polubiłam od razu.

Add comment
Comments