
Już od rana w naszym domu słychać śmiech. Albo krzyki: "No nie! Znowu?"
Pierwsza krzyczała pani Bożena, kiedy w puszce na kawę znalazła ziemię z kwiatków zamiast kawy. Drugi był Paddington, który chciał rano umyć zęby, a z tubki zamiast pasty wycisnął bitą śmietanę. Następnie ciocia Adela wypiła poranną herbatkę bez cukru, bo w cukrze były robaki! To Lofotek wymyślił, żeby przeciąć rodzynki na pół i zwinąć w malutkie ruloniki. Loforka też nie oszczędziliśmy - dziś rano nie obudził się w swoim łóżku tylko pod prysznicem (pewnie wanna byłaby lepsza, ale tej akurat w domu nie mamy...). Na koniec pani Bożena zaprosiła nas na śniadanie z kanapkami z gąbek do zmywania! No nie!!! Znowu???
Od cioci Adeli dowiedzieliśmy się, że święto żartów ma baaardzo długą historię, bo wywodzi się aż ze starożytności. Greckie i rzymskie boginie szukając swych porwanych córek zostały oszukane...
Chrześcijanie święto skojarzyli z Judaszem i stąd wzięło oszukiwanie i kłamstwa w tym dniu.
Prima Aprilis obchodzone jest niemal na całym świecie. Jednak przybiera różne nazwy, np.:
- w krajach anglojęzycznych - Dzień Głupców
- we Francji - Dzień Kwietniowej Ryby
- w Szkocji - Dzień Polowania na Głupca
- na Litwie - Dzień Kłamcy
- w Portugalii - Dzień Kłamstwa
- w Rosji - Dzień śmiechu
W większości krajów żarty można robić praktycznie przez cały dzień, jednak przyjęło się, że w Australii, RPA oraz Wielkiej Brytanii robienie psikusów dozwolone jest jedynie do południa.
Zwyczaj robienia żartów 1 kwietnia przywędrował do nas z zachodu. W takiej formie jaką znamy Prima Aprilis zaczął być obchodzony w Polsce już w XVII wieku czyli 400 lat temu!
Bardzo jestem ciekawa, jakie żarty wymyślcie w swoich rodzinach :)
Dobra rada od cioci Adeli: pamiętajcie o tym, że żart, żeby był śmieszny musi pozostawać w granicach dobrego smaku i nie może sprawić komuś przykrości!
Add comment
Comments